Włącz sobie to ----> http://www.youtube.com/watch?v=3ExWsVFJlFo
Nagle poczułam, że nogi się pode mną ugięły. Dobrze, że było
krzesło. Czułam się przerażano, a najgorsza była bezsilność.
Próbowałam się uspokoić i prawie mi się to udawało, ale
ciągle przypominał mi się ten huk i krew na ulicy. Tak w ogóle dlaczego tu
siedzę? Dlaczego się tak o niego martwię? Przecież nawet go nie znam. Nie wiem
jak się nazywa, a jednak coś każe mi tu siedzieć. Może to poczucie obowiązku
lub winy. Sama tego nie potrafiłam odróżnić.
Minęły trzy godziny, a operacja nadal trwała. Nagle z bloku
operacyjnego wyszła pielęgniarka.
- Przepraszam? Czemu ta operacja tak długo trwa?
- Krwiak był dość duży. Stracił dużo krwi i potrzeba więcej.
I wtedy zaświeciła mi w głowie pomysł jak mogę się mu
odwdzięczyć.
- Jaką ma grupę krwi?
- RH+ - urwała szybko przypominając sobie, że zbyt dużo mi
powiedziała.
- To się świetnie składa, bo ja też. Więc idziemy. Ma pani
pobrać tyle krwi ile mu potrzeba.
- Ale jak to? Bez badań, ale…
Nie dokończyłam. Wzięłam ją pod ramię i szybkim krokiem pognałam
do sali zabiegowej ciągnąc ją za sobą.
Tam pod przymusem pobrała mi krew i zaniosła lekarzom. Czułam się trochę
osłabiona, ale cieszyłam się, że mogę pomóc. Wróciłam pod salę operacyjną i
czekałam dalej. Godzinę później drzwi się otworzyły i lekarze wywieźli
chłopaka. Nareszcie. Operacja skończyła się chyba pomyślnie. Poczułam, że muszę
przy nim zostać.
- Panie doktorze mogę przy nim posiedzieć?
- A kim pani dla niego jest?
- Ja? Hmm… Dziewczyną.
Wiem! Palnęłam głupstwo, ale to było odruchowo. Coś pchało
mnie do niego. Nie umiałam tego określić. Poza tym dawno się w tych uczuciach
pogubiłam. Na szczęście lekarz się zgodził. Siedziałam teraz przy nim i
przyglądałam się jego pięknej twarzy. Była taka spokojna. Włosy delikatnie
opadały mu na zabandażowane czoło Po prostu ideał. Dobry, a zarazem piękny. I
to właśnie on mógł zginąć.
~ kilka godzin później~
Poczułam, że ktoś gładzi mnie moje włosy. O rany!
Przysnęłam, ale dlaczego miałby ktoś to robić? Ostatnią osobą, która to robiła
był mój chłopak. Ohh.. Obiecałam sobie, że nigdy więcej o nim nie pomyślę. Nie
wiedziałam gdzie się znajduję. Pomału podniosłam się z łóżka i przeżyłam szok.
Chłopak się już wybudził i patrzył teraz na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry. Jak się spało?- zapytał.
- Jak długo spałam?
- Całą noc.
Jego uśmiech zmieniał się powoli w śmiech i zaczęło mnie
powoli to irytować.
- Z czego się tak śmiejesz? -zapytałam, bo nie wytrzymałam.
- Z ciebie. Patrzysz na mnie jak na ducha.
- Przepraszam. Trochę byłam zszokowana tym, że przysnęłam.
To nie mogło się zdarzyć.
- Spokojnie. Pielęgniarka mówiła mi, że czuwałaś przy mnie
cały czas. Dziękuje. Wow! I jeszcze krew oddałaś dla mnie. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego kto
martwiłby się o innych niż o siebie.
- Tak poza tym to jesteśmy kwita. Życie za życie.
Łzy zaczęły mi cieknąć po policzkach. Wspomnienia były
silniejsze niż myślałam. Niall- bo tak miał na imię okazał się świetnym
przyjacielem. Bez namysłu zaczęłam się mu zwierzać. Wiedziałam, że nie wyśmieje
mnie, tylko pocieszy.
Po tygodniu został wypuszczony ze szpitala, a my zostaliśmy
parą. Parę miesięcy potem mi się oświadczył. A rok później wzięliśmy ślub.
Niedawno urodziła nam się córeczka i Niall jest najlepszym ojcem na świecie.
Dzięki temu wypadkowi znalazłam miłość swojego życia.
Słabo wyszedł, przepraszam za wszystkie błędy i dziękuje Anecie za wsparcie. XD
Syśka :* :* :*